Wierzę w Kościół
Żyjemy w świecie, w którym wielu ludzi uznaje wartość chrześcijaństwa i chciałoby wierzyć głęboko w Chrystusa, dystansując się jednocześnie do Kościoła i darząc go często niechęcią. Kościół bywa przecież zamieszany w skandale, jest obiektem ataków; jesteśmy również niekiedy rozczarowani postawą duchowieństwa. Czy jednak rzeczywiście świętość Kościoła plamią błędy i grzechy jego członków? Brat Moris w swojej poruszającej książce przekonuje, że tak nie jest: za kardynałem Journetem powtarza, że prawdziwe granice Kościoła przechodzą przez nasze serca, oddzielając w nas światło od ciemności, to, co dobre, od tego, co złe. Kościół jest rzeczywistością duchową, posiewem Królestwa Bożego na ziemi. W nim znajduje się zbawienie, chociaż nikt nie jest z niego wykluczony. Brat Moris pisze również o działającym w Kościele Duchu, który ciągle przemienia oblicze Kościoła, pozwalając mu stawiać czoło nowym wyzwaniom. Nie jest to książka teoretyczna i abstrakcyjna, ale czerpiąca z doświadczenia niezwykłego życia autora, spędzonego wśród ubogich i potrzebujących na całym niemal świecie – od Afryki, przez Francję, aż do warszawskiej Pragi. Brat Moris mówi o Kościele jako o społeczności miłości, zawsze otwartej na wszystkich poszukujących. Zaprasza do tej społeczności również i nas. Rekomendacja p. Mai Komorowskiej Kościół nie potrzebuje liftingu. Recenzja z "Tygodnika Powszechnego" Kościół Małego Brata, recenzja Gloria24.pl
Uwierzyć mocniej w Kościół, Kamil Szumotalski
Uwierzyć mocniej w Kościół, Kamil Szumotalski
Jest wiele takich przykładów. Wydaje się, że Jezus często opierał się na wierze cho-rych, by ich uzdrowić. Zauważa: „twoja wiara cię ocaliła”, „według wiary waszej niech wam się stanie”. Podobnie gdy wrócił do siebie, do Nazaretu, uderzył Go brak wiary jego miesz-kańców: „czyż nie jest On synem cieśli? (…) i powątpiewali o Nim (…) I niewiele zdziałał tam cudów, z powodu ich niedowiarstwa (zob. Mt 13,53-58).
Można także dostrzec jak Jezus kochał tych ludzi, jak ich rozumiał, lubił na nich pa-trzeć, być przy stole z nimi, brać udział w ich posiłkach, dzielić ich życie, dotykać ich, uzdrawiać i przebaczać im grzechy. Czasami podkreślał więź między przebaczeniem grze-chów, a uzdrowieniem, jak gdy zwracał się do leżacego paralityka, którego Mu przyniesiono. Jezus mówi do niego: „Ufaj synu, odpuszczają ci się twoje grzechy.” i dopiero później wobec niedowiarstwa obecnych „rzekł do paralityka: «Wstań, weź swoje łoże i idź do domu»” (zob. Mt 9,1-7). Nie były to tylko słowa zachęty, ale skuteczne słowa, które wypełniały to, co wy-rażały.Zanim powrócił do Ojca, Jezus obiecał nam Ducha Świętego, który objawi nam na nowo wszystko, który da nam swoje światło by to zrozumieć, wierzyć w nie i który nas bę-dzie prowadził. W przeddzień swojej śmierci na krzyżu, Jezus ustanawia Eucharystię, rze-czywistą obecność Jego ciała i krwi, które nam daje jako pokarm: „Czyńcie to na moją pa-miątkę”.
Kościół to dobrze zrozumiał! Po Zesłaniu Ducha Świętego jest On wypełniony świa-tłem i siłą. W nim apostołowie pamiętają wszystko, co widzieli, słyszeli, dotykali i głoszą: „To wam oznajmiamy, co było od początku, cośmy usłyszeli o Słowie Życia, co ujrzeliśmy, własnymi oczami, na co patrzyliśmy i czego dotykały nasze ręce – bo życie objawiło się.” (1J 1,1-2)A apostołowie, z uczniami, pamiętają wszystko, co Jezus im powiedział, nauczał, wszystko, co im zlecił. Podejmują Jego gesty wraz ze słowami, które im towarzyszą. Z pew-nością Jezus, chociaż obecny, nie jest teraz dla nas widzialny, ale Jego dzieło trwa. Kościół modli się, składa jedyną ofiarę Ciała i Krwi Chrystusa, upamiętnia Jego mękę, celebruje zmartwychwstanie i prorokuje Jego powrót w chwale. Na mocy władzy otrzymanej od Jezu-sa: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody.”, „Kto was słucha, Mnie słucha” Kościół gromadzi się i kształtuje lud Boży: „Chrystus powstawszy z martwych, Ducha swego ożywiciela zesłał na uczniów i przez Niego ustanowił Ciało swoje, którym jest Kościół jako powszechny sa-krament zbawienia…” (Lumen gentium nr 48).
Ożywiany przez Ducha, sam Kościół jest powszechnym sakramentem zbawienia. Po-przez Niego Ewangelia trwa. Jezus dalej dotyka nas, nam przebacza, uzdrawia nas, towarzy-szy nam w ciągu całego naszego życia, przez czyny, które pozwalają nam uczestniczyć w Jego życiu, z Ojcem i Duchem, i które czynią nas Dziećmi Bożymi. Kościół sięga do swojej pamięci i skarbu łaski, który otrzymał od swego Oblubieńca, by uobecniać słowa i gesty Jezu-sa dla nas, które są naszymi chrześcijańskimi sakramentami.W skarbcu nauczania i żywego wspomnienia, które otrzymał od Jezusa, Kościół pier-wotny, rozpoznaje, odróżnia i podejmuje siedem aktów liturgicznych, przez które Chrystus wciąż nas dotyka, daje nam swoje życie i w ten sposób nas uświęca, w miarę jak otwieramy się na Jego Ducha i żyjemy tym życiem, które jest nam ofiarowane. Jest to naszych siedem sakramentów, które odpowiadają różnym ważnym sytuacjom życia chrześcijańskiego.
W życiu Królestwa, jak w ludzkim życiu, jest narodzenie, wzrost, pożywienie: „za-prawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego…” J 3,5 powiedział Jezus do Nikodema. To dlatego chrzest z wody i Ducha jest pierwszym sakramentem. Przez niego stajemy się chrześcijanami, otrzymujemy godność Dziecka Bożego.Kontynuacją tego sakramentu będzie bierzmowanie w Duchu Świętym, aby umocnić młodego chrześcijanina, który zaczyna stawiać czoła pokusom i walkom tego świata. Aby karmić swego ducha przez całe swe życie, chrześcijanin jest zaproszony, by zbliżać z wiarą i miłością do Ciała i Krwi Chrystusa, przyjąć Go i spożywać w sakramencie Eucharystii: „Bierzcie i jedzcie, to jest Ciało moje […] Pijcie z niego wszyscy; bo to jest moja Krew Przymierza, która za wielu będzie wylana na odpuszczenie grzechów”. (Mt 26,27-28). Są to trzy sakramenty inicjacji chrześcijańskiej.
Jeśli chrześcijanin czuje się zagrożony chorobą lub też czuje słabość podeszłego wie-ku, za przykładem apostołów, kapłan czyni na jego ciało „namaszczenie chorych” olejem konsekrowanym: Apostołowie „wyrzucali wiele złych duchów oraz wielu chorych namasz-czali olejem i uzdrawiali” (Mk 6,13).Kiedy chrześcijanin ulega złemu i grzeszy, nie jest ani odrzucony, ani zostawiony so-bie samemu. W jego sercu, sumieniu, Duch zaprasza go, by prosił o przebaczenie Boga, aby zbliżał się do nieskończonego Miłosierdzia … Jezus, w wieczór zmartwychwstania ukazał się apostołom: „… Tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpu-ścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane»” (J 20, 22-23). Wierzymy mocno, że kiedy kapłan wypowiada te słowa nad skruszonym penitentem, który otwiera swoje serce i wyznaje grzechy: „… Ja odpuszczam ci grzechy w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”. Te słowa mają ten sam sens i tą samą skuteczność, jak wtedy, gdy sam Jezus mówił: „Twoje grzechy są ci odpuszczone”.
To zawsze Jezus działa w sakramentach, mocą łaski, którą dla nas nabył przez swoją mękę i ofiarę na krzyżu. Kapłan jest szafarzem sakramentów [le ministre] (on sam wyświęco-ny do ich sprawowania przez biskupa), chociaż sakrament Eucharystii jest celebrowany także przez całą wspólnotę ochrzczonych. Jednak w przypadku małżeństwa, to właśnie małżonko-wie udzielają sobie sakramentu jeden drugiemu. Kapłan, który jest świadkiem ich związku, udziela im błogosławieństwa w imię Boga, który sam przypieczętowuje ich związek i to dla-tego jest on nierozerwalny: „Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela” (Mk 10,9).Po tym ogólnym przypomnieniu – cząstkowym, a zatem niepełnym – o naszych sa-kramentach, jako przedłużenie słów i gestów Jezusa, chciałbym wrócić bardziej szczególnie do sakramentu pojednania. Nie tylko dlatego, że był ważny w moim życiu, ale też, bo spotka-łem wielu ludzi, którzy przeżywali osobiste trudności, by wypełnić ten akt wiary, niektórzy, odczuwając silną pokusę, by zrezygnować, inni mając nawet wyraźny dystans.